Wpis stanowi komentarz do artykułu Piotra Majewskiego: To NIE Twoja wina!
A ja proponuję podejść do tego jeszcze od innej strony. Zawężamy się tylko zarabiania na wiedzy, co tak naprawdę powinno się nazywać zarabianiem na sprzedaży informacji. Wiedza wynika z własnych doświadczeń. Nie utożsamiajmy jej z informacją.
Dużo mówi się w temacie produktów informacyjnych. Sporo osób postrzega to jako idealny biznes, który musi zadziałać i przynieść miliony. Niewiele osób potrafi robić produkt lancze (jedna ze strategii „zarabiania na wiedzy”) w taki typowy sposób, jak uczysz tego Ty Piotrze. Do tego potrzeba pewnej osobowości, wiedzy, doświadczenia, wiarygodności, umiejętności zaciekawienia odbiorcy i tak dalej.
Lecz tym ograniczamy się to jednej strategii. Spójrzcie w empiku ile osób POTRAFI zarabiać na sprzedaży książek – informacji. Niektórym się to udaje lepiej, a innym jeszcze lepiej. Niektórzy wraz z zespołem marketingowców sprawiają, że poszczególne pozycje przynoszą miliony złotych, dolarów i czego tam jeszcze, a książki tłumaczy się na wiele języków.
Na niektórych autor zarobi kilka tysięcy złotych… ale w ten sposób wypromuje firmę, co przełoży się na setki razy więcej. Takie rzeczy się dzieją. Nie jest to łatwe. Ale robi to zapewne więcej osób, niż 5 w skali Polski.
Na palcach 1 ręki policzę w naszej branży osoby, które naprawdę znają się na rzeczy i zarabiają spore albo duże pieniądze. […] I żaden z nas nie zbudował tego biznesu w miesiąc. (Piotr Majewski)
Produkt lancz (wolę polskie nazewnictwo) to nie jest jedyna metoda robienia biznesu. Nie jest najprostsza. To nowatorska w pewien sposób technika, na której nauczaniu się zarabia. I słusznie.
Popatrzcie tylko, ile mamy firm w Polsce! Ludzie bogacą się niekoniecznie na lanczach, lecz przede wszystkim na tradycyjnych, zwykłych biznesach, często z elementami e-biznesów i e-marketingu.
Ze swojej strony polecam studiowanie przypadków małych i średnich firm, którym się udało. Przeglądanie i analizowanie kampanii promocyjnych. Nie tylko tych drogich, telewizyjnych o milionowych budżetach. Patrzmy, co robi konkurencja. Spoglądajmy na inne branże i inspirujmy się nimi.
W Polsce żyje sporo dobrych i skutecznych marketerów. Takich, którzy swoją wytrwałością, chłonnym umysłem wprowadzają nowe pomysły w życie, a nie tylko kopiują super tajne techniki przedstawiane przez guru e-biznesu.
Jeśli mamy hiper-sekretną jedną technikę i jednego dnia ktoś wysyła ją do stu tysięcy osób, to ona się tępi. Tak po prostu jest. Nie sztuka dać rybę. Uczmy się zdobywać wędki i przynęty, które sprawdzą się najlepiej!
Jeszcze jedno. Nie piję do nikogo. Proponuję tylko szersze mentalnie podejście do biznesu. I to słusznie Piotr zauważył, że często buduje się latami. To nie kwestia jednej, sekretnej techniki, ale wielu elementów, które wiodące firmy na rynku wypracowują przez długi czas posiłkując się pomysłami i inspiracjami z różnych źródeł.
Dodaj komentarz