Jak zostałem milionerem?

W tysiącach lektur autorzy dzielą się swoją wiedzą na temat budowania fortuny. Odkrywają coraz to kolejne, bardziej złożone i skomplikowane sekrety osiągania sukcesu podczas, gdy tak naprawdę recepta jest jedna.

Wiedza bez działania jest pusta. Działanie bez wiedzy – głupie.
Podobno najlepiej uczyć się poprzez praktykę. Pewnie jest w tym sporo racji. Pamiętajmy tylko, by nie zafiksować się w działaniu nie dostrzegając kolejnych wspaniałych możliwości. Świat jest pełen ludzi biegających w kółko i oczekujących nowych, innych rezultatów.

Rzecz w tym, by ciągle testować, robić to, co działa i szukać kolejnych rozwiązać. Taka prosta zasada SixSigma. Jeśli coś można wyprodukować za 100 złotych, to pewnie znajdzie się sposób, by zapłacić za to to 99 złotych, a może nawe 98… i tak dalej pięknie schodzi się z ceny.

Najlepszym nauczycielem jest życie, pod warunkiem, że jesteś gotowy, by wyciągać wnioski ze Swych działań. Jeśli jeszcze nie osiągnąłeś Swoich celów i nie jesteś na szczycie sukcesu, to najprawdopodobniej czegoś Ci brakuje.

A czego?

Być może wiedzy. Być może doświadczenia. Być może praktyki. Kontaktów. Pieniędzy. Tyle, że kiedy czegoś brakuje, to naturalnym odruchem wydaje się być sięgnięcie właśnie po to. Zdobycie zasobów, których potrzebujesz do realizacji celów.

Jan Fijor, autor 2 książek: Jak zostałem milionerem? i Metody zdobywania klientów podkreśla wyraźnie: potrzebujesz nowych informacji. Zerwania ze starymi, destruktywnymi nawykami. Dopiero kiedy zaprzesz sie tego, co robiłeś, przełamiesz bariery, pójdziesz dalej, zrealizujesz marzenia.

Często mamy mylne pojęcie na temat ludzi bogatych. Wydaje nam się, że noszą oni garnitury w cenie wyższej niż $1000, jeżdżą Rolls Royce’ami, Lexusami, noszą Rolexy na ręku. Prawda często jest absolutnie inna. Szpan kosztuje! A przecież milioner jest milionerem dlatego, że dokonywał trafnych inwestycji.

Często jeździ Fordem, z wyjątkiem sytuacji, w których musi się „pokazać”. Nosi garnitur o wartości poniżej $399. Stał  się zamożny dzięki umiejętnościom oszczędzania i inwestowania. Dzięki swojej ciężkiem, inteligentnej pracy i mentalności przedsiębiorcy.

Często na początku żyje na niższym poziomie niż większość innych osób. Na ogół nie mieszka w wielkich willach, apartamentach, tylko w zwykłym mieszkaniu. Skąd wiesz, czy Twój sąsiad nie jest milionerem?

Żeby zainwestować, najpierw odkłada pieniądze. Te informacje pochodzą z książki opartej na badaniach: Sekrety Amerykańskich Milionerów (Fijorr Publishing). Polecam, bardzo ciekawa lektura, można rozwiać wiele swych błędnych myśli na temat bogatych.

Jadę właśnie na szkolenie do Anglii z Kamilem Cebulskim jako prelegentem, jego żoną Moniką i znajomym, Andrzejem Pęczakiem. Organizacji podjął się tym razem Dominik Dworniczak. Okazja, by poznać paru ciekawych ludzi, wymienić doświadczenia i porozmawiać o przedsiębiorczości… tej praktycznej.

A o swojej historii zostania milionerem Jan Fijor opowie już na najbliższym ASB we wtorek 19 maja w Warszawie o 18:00. Wstęp na koszty organizacyjne 10 złotych, taniej, niż za bilet do kina, a wartość spotkania sądzę, że wysoka.

Komentarze

3 odpowiedzi na „Jak zostałem milionerem?”

  1. John Freeslow

    Ja się pisze o milionerach, należy zwrócić uwagę, że obecnie milionerem jest każdy właściciel stumetrowego mieszkania w Warszawie.

    Pozdrawiam

    Generalnie czytajcie pamiętniki, w tym pamiętniki producentów.

  2. Jarek

    Ciekawy wpis, ciekawe – i co najważniejsze – bardzo trafne spostrzeżenia, opinie. Ja osobiście, choć jestem zadowolony ze swojego życia, zainteresowałem się obecnie bliżej giełdą. W zasadzie od zawsze się nią interesuję. Może wynika to z mojego wykształcenia? Nie wiem. Bynajmniej chęć zarobienia „jakiś” tam pieniędzy to nie jedyny powód. Ale też zarabianie pieniędzy – nie ukrywam – nie jest mi obojętne.
    A Tobie bardzo dziękuję za ciekawy tekst.
    Jarek

  3. Piotr Jarząbek (Netinside.pl)

    Czytanie książek z serii „Jak zostać milionerem” to kolejna pułapka na drodze do bogactwa a jednocześnie swoista wymówka aby nie podjąć działania („jeszcze nie teraz, jeszcze jedna książka o tym jak to zrobić”). To szukanie drogi na skróty, które może potrwać całe życie… To często sposób na pierwszy milion…ale dla autora książki.

    Czy zatem przestać czytać ? W żadnym wypadku. Wystarczy zamienić książki motywacyjne na „bardziej konkretne”. No i zawsze pokrywać teorię działaniem w praktyce. Nie mamy pewności, że się uda ale w przeciwieństwie do ciągłego czytania o milionach mamy przynajmniej szansę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *