W Polsce z kelnerem dogadamy się po angielsku, z recepcjonistą jeszcze po francusku i niemiecku. By zagraniczny porozumiał się z ministrem, potrzebuje pomocy tłumacza. Hiszpania to także dziwny kraj – mają równe drogi.
Lody na plaży w przeliczeniu kosztują 12 złotych. Woda w morzu jest tak przezroczysta, że kiedy płyniesz, widzisz dno. Piasek, a właściwie gruby żwir tak parzy, że nie ustasz kilku sekund. Od Afryki dzieli Hiszpanię kilkanaście kilometrów.
Maroko
Kiedy sprzedawca uliczny Cię zaczepi, nie odstąpi kroku tak długo, aż coś kupisz. O sanepidzie nikt tam nie słyszał. Temperatura 35 stopni, mięso normalnie wrzucone za ladę sklepu. Uliczki Medyny są tak wąskie i kręte, że się w nich pogubisz nie mając przewodnika. Oficjalnie stopień bezrobocia wynosi tam 8%, a nie oficjalnie – dopisz zero na końcu. Jak człowiek ma tam bieżącą wodę w mieszkaniu i prąd, to już się nazywa luksus.
Jeśli kupisz od sprzedawcy na bazarze towar po cenie, jaką on od razu zaproponował, to się piekielnie obrazi, jak byś mu splunął w twarz. Bez bakszyszu nic z mundurowymi nie załatwisz. Łapówki wynoszą tam średnio 5 euro. W rejonie Hiszpanii blisko granicy z Maroko jest tak niebezpiecznie, że policja się boi pojawiać. Jeszcze nie dawno w autobusie z turystami stało dwóch żołnieży z kałachami.
Król tak się troszczy o przyjezdnych, że przydziela im opiekuna, by nie poszli do miejsc, do których nie powinni. W aptekach kupisz niewiele więcej, niż zioła, a na bazarze nigdzie nie znajdziesz szczoteczki ani pasty do zębów. Całkowicie inny świat, namiastka Czarnej Afryki.
Dodaj komentarz