Miewam czasami wrażenie, że gdy rozmawiam z ludźmi o strategii firm, każdy rozumie to pojęcie inaczej. Kojarzy się ona z planem lub kierunkiem działania, znalezieniem swojego miejsca na rynku. Określa cele organizacji i wskazuje, jak zamierzamy je osiągnąć.

Niewiele osób wie dokładnie, na czym polega tworzenie strategii. Jest ku temu powód – nie ma jednego idealnego schematu ani wzoru jej tworzenia. To, że jej opis zawiera cele, analizę rynku, konkurencji, opłacalności, to tylko fragment całej układanki. Strategię możemy tworzyć z różnych punktów widzenia i według co najmniej 6 różnych szkół, które opisuje prof. Krzysztof Obłój w książce Strategia organizacji.

Planistyczna szkoła strategii

Pierwszą jest szkoła planistyczna. Jej przedstawiciele zakładają, że niemal wszystko można – i należy – przewidzieć i zaplanować. Na podstawie trendów rynkowych, własnych możliwości i zasobów określamy, jak postąpimy, aby osiągnąć cele we właściwym czasie. Jakie zalety ma ta szkoła strategii? Rozjaśnia drogę, jaką idziemy, pokazuje nasze założenia, wszystkie procesy, które później weryfikuje rzeczywistość.

Eisenhower stwierdził, że „plan jest niczym, a planowanie wszystkim”. Tak samo podczas samego procesu tworzenia tej strategii układamy i precyzujemy nasze myśli odnośnie ścieżki, którą obraliśmy. Dostrzegamy też zawczasu część możliwych problemów lub szans, jakie przed nami stoją.

Aby to podejście do budowania strategii sprawdziło się, wymaga częstego uaktualniania. To dlatego, że nieraz plany rozmijają się z rzeczywistością. To jednak stanowi dla nas wskaźnik – jeśli nie jesteśmy teraz tam, gdzie powinniśmy być, to sygnalizuje nam, byśmy albo zmienili cel, albo przyspieszyli lub usprawnili sposób postępowania.

Ewolucyjna szkoła strategii

Przeciwnicy szkoły planistycznej uważają, że w życiu jest zbyt wiele zmiennych, aby wszystko zaplanować i przewidzieć. Dlatego postępują zupełnie odwrotnie. Praktycznie nic nie planują w dłuższym terminie. Korzystają z bieżących szans rynkowych. Przezwyciężają nadarzające się problemy. Prowadzą organizację, lecz nie zastanawiają się, gdzie będą za rok, co osiągną, jak to zrobią. Mają do samych siebie zaufanie, bo „cokolwiek się stanie, poradzą sobie z tym”.

Ich strategia wynika z działania, z tego, co robią na co dzień. Do zalet tego podejścia należy m.in. oszczędność czasu, jaką poświęcałoby się na planowanie, uaktualnianie planów etc. Planowanie nie jest pracą – ono tylko przygotowuje nas do pracy. Czasami ludzie zbyt dużo czasu poświęcają na planowanie – i to w momencie, gdy należy zakasać rękawy i działać!

Jak myślisz, jakie są wady ewolucyjnego podejścia do rozwoju firmy? Najczęściej takie, że sam rozwój jest przypadkowy. Zależy w dużej mierze od czynników zewnętrznych. Klienci, konkurenci, dostawcy, partnerzy biznesowi, ustawodawstwo – te wszystkie siły kształtują biznes. Mogą być mu pomocne lub nie.

Wydaje się, że sporo tu zależy od szczęścia lub pecha. Bardzo wiele zależy tu od lidera, który po prostu dobrze sobie radzi z taką nieuporządkowaną strategią. Istnieje duże ryzyko, że gdy szefostwo firmy się zmieni, to nowe może sobie nie poradzić. Dotyczy to przede wszystkim większych firm, które działają w ten sposób. Myślę, że bardzo wiele przedsiębiorców właśnie wybrało – nieświadomie – tę szkołę strategii i realizuje ją na co dzień.

Pozycyjna szkoła strategii

Wspomnę teraz o pozycyjnej szkole strategii. Jest to strategia odnosząca się ściśle do działań konkurencji. Obserwujesz firmy z branży i robisz wszystko, by mieć:

  • lepszy produkt w podobnej cenie,
  • (co najmniej) tak samo dobry produkt i tańszy, np. dzięki cięciu kosztów firmy,
  • lepszą obsługę klienta,
  • więcej kanałów dystrybucji lub lepsze kanały dystrybucji, szybszą dostawę,
  • inne, lepsze kanały marketingowe.

Zatem, aby z sukcesem realizować to podejście, na początku drogi określasz, kto jest Twoim konkurentem i w jakiej dokładnie branży działasz. W tym przypadku droga, jaką podąży Twoja firma, wynika często z czynników zewnętrznych. Jak najbardziej, mają tu też miejsce prognozy rynku, trendy, by nie tylko odpowiadać na to, co konkurenci już zrobili, ale także ich wyprzedzać.

Ten model strategii dobrze dopasowuje się do rzeczywistości. Nie jest planem przygotowanym w sterylnym laboratorium, który następnie trzeba wdrażać. Tu masz być po prostu lepszy od innych. Za wadę tego rozwiązania uznałbym czasami nieprzewidywalność oraz to, że firma może łatwo zatracić własny charakter, ideę, wizję. Chodzi o coś bardzo nienamacalnego, coś, co wyróżnia nas spośród innych – poza „lepszym produktem”.

Szkoła zasobów i kompetencji

Szkoła pozycyjna nie bierze pod uwagę zasobów i kompetencji, jakimi obecnie dysponujemy. Zakłada, że skoro konkurencja może coś zrobić, to my też. Albo, że po prostu mamy zdobyć wszystko to, co będzie nam potrzebne. W odpowiedzi na nią powstała szkoła zasobów i kompetencji.

Aby realizować taką strategię spisujemy wszystkie zasoby, jakimi dysponujemy. Są to m.in.: kapitał finansowy, inny majątek, kontakty, produkty, wiedza, ludzie. Następnie zastanawiamy się, jak najefektywniej te zasoby wykorzystać.

Ponieważ każdy posiada inne zasoby i pomysły, to strategia każdej firmy wygląda inaczej. Myślę, że ta strategia dobrze uzupełnia się z modelem pozycyjnym. Kiedy przeciwstawimy sobie możliwości naszej firmy i to, co robi konkurencja, powstaje strategia, którą jesteśmy w stanie zrealizować, a jednocześnie być konkurencyjni na rynku.

Szkoła prostych reguł

Bardzo podoba mi się to podejście do strategii. A to dlatego, że określamy kilka zasad, jakie obowiązują w firmie. Dotyczą one rynków, na jakie wchodzimy, tworzonych produktów, sposobu zatrudniania ludzi. Nie planujemy wszystkiego, lecz tworzymy uniwersalne w naszej organizacji drogowskazy, które mają pomagać w podejmowaniu właściwych decyzji. Taka strategia powinna:

  • tworzyć wartość (istotną przewagę),
  • być spójna i niepowtarzalna,
  • być trudna do imitacji.

Szkoła prostych reguł łączy w sobie wysoką elastyczność (drogowskazy), jak i spójny kierunek działania. Nie wymaga częstej zmiany tak, jak strategia oparta na dokładnym planowaniu. Przykładem wdrożenia strategii prostych reguł jest General Electric, w której Jack Welch stworzył zasadę: „jeśli nie jesteśmy na pierwszym lub drugim miejscu na rynku, to opuszczamy ten rynek”.

Szkoła realnych opcji

Wydaje się najbardziej nietypowa, ponieważ każda istotna decyzja strategiczna jest zabezpieczana opcjami. Stanowią one formę ubezpieczenia – w razie błędu nie ponosimy kosztów błędnej decyzji. Aby poznać temat lepiej, polecam zajrzeć do książki prof. Krzysztofa Obłója Strategia organizacji, ponieważ wymaga ona dokładnego omówienia w całym rozdziale.

Podsumowanie

Jaką strategią podążysz i jak podejdziesz do jej realizacji? To już zależy od Ciebie. Możesz zdecydować się na jedną lub połączyć kilka wspomnianych szkół, aby wypracować rozwiązanie kompleksowe. Sam zobaczysz, która najlepiej sprawdzi się w Twoim przedsięwzięciu. Życzę powodzenia.

O autorze

Michał Toczyski(http://www.scorise.com/) - Założyciel agencji marketingu internetowego Scorise, a obecnie prezes zarządu. Jest odpowiedzialny za zarządzanie jej rozwojem, jakością wypracowywanych rozwiązań i kontakt z kluczowymi Klientami agencji. W biznesie od 2008 roku, kiedy to uruchomił firmę w branży szkoleń biznesowych (Sukces PRO) współpracując z 55 trenerami z różnych obszarów. Na bazie doświadczenia zdobytego przy promocji licznych usług szkoleniowych w 2010 roku zaczął prowadzić agencję marketingową Platinum Group, która w 2012 roku uległa rebrandingowi na Scorise (czyli „wzrost wyników”). Z wykształcenia i zamiłowania ekonomista. Napisał ponad 450 artykułów na tematy związane z zarządzaniem marketingiem, przedsiębiorstwem, komunikacją. Perfekcjonista i pragmatyk wierzący, że w marketingu zarówno kreatywne, jak i sprawne i procesowe podejście pozwala tworzyć wyróżniające się rozwiązania przynoszące efekty biznesowe.

Similar Posts

5 comments